środa, 22 sierpnia 2012

13. Plasterki Nesura.

Cześć ! Kiedy nastrój nie dopisuje to i pisać się nie chce...

Dzisiaj o jednym z azjatyckich produktów.

Z racji, że jak spora ilość osób walczę z zaskórnikami, chwytam się różnych metod. Póki co, nieskutecznie.
Plasterki węglowe pakowane są pojedynczo. Użytkowanie banalnie proste. Zwilżyć nos wodą, przykleić i po 10-15 min odkleić. Osobiście używam do tego mocno ciepłej wody i delikatnie masuję nos, żeby go rozgrzać. Każdy ma swoje metody ;)
Nie trzeba pilnować tego czasu, bo bardzo łatwo poznać kiedy trzeba zerwać plasterek. Robi się z niego "skorupka". Zrywam powoli.
Dlatego, że znajduje się na nosie, czuć jego zapach- oczywiste. Jednak nie uważam tego zapachu za przyjemny. Jakbym miała pełną popielniczkę tuż pod nosem- dosłownie ! Zewnętrzna strona posiada dziurki- nie jest to wada zdjęcia :) Bardzo dobrze się trzyma, bo klej jest naprawdę mocny. "Zrywanie" nie boli. Co najciekawsze, działają! Skóra jest gładka. Jednak nie oczyszczają na tyle, żebym była w stu procentach zadowolona. Będę je traktowała jako uzupełnienie "kuracji", ale o niej za chwilkę.

"wnętrze"
zewnętrzna część
Po użyciu kilku z nich zaobserwowałam, że po zdjęciu zostają na skórze ciemne smugi, kleju najprawdopodobniej. Nie wiem czym to jest spowodowane. Może niedostateczną ilością użytej wody? Jednak absolutnie nie przeszkadza to w użytkowaniu, nie jest jakimkolwiek dyskomfortem. Czy polecam ? Dla osób, które borykają się z mniej nasiloną kolonią zaskórników otwartych, owszem. Ale czy reszta będzie zadowolona- trochę wątpię.

Zakupiłam ich 10, a zapłaciłam ~14 zł. Na Ebayu oczywiście.

Co do wcześniej wspomnianej kuracji. Chcę się porządnie zająć moimi "nieprzyjaciółmi". Jutro robię sławną już mieszankę z olejku pichtowego i petroleum oraz zamierzam co jakiś czas robić maseczkę z sody oczyszczonej, która również podobno jest bardzo dobra. Skoro zajęłam się ćwiczeniami i lepszym odżywianiem, warto zadbać o każdy inny szczegół. Nie chce działać pobieżnie.

Dobrej nocy!


PS. Jutro zamierzam udokumentować pewnego rodzaju debiut z mojej strony. Oby się udało!

2 komentarze:

  1. Miałam również takie plasterki, ale z innej firmy. Na nosie miałam tylko jednego jedynego wągra (który tkwił od kilku lat), gdyż nie mam większych problemów z cerą, Bóg mnie dobrze obdarzył ;) Zanim jednak podjęłam się używania tych plasterków znajoma wycisnęła mi tego wągra... i wyrosły 3 nowe, jeden bardzo duży, dwa malutkie, ech... Więc po zużyciu tych wszystkich plasterków na te 3 wągry stwierdziłam, że i tak ich było w opakowaniu za mało... Z tymi malutkimi wągrami sobie łatwo poradziły, ale z tym jednym dużym, co wyrósł na miejscu kilkuletniego wyciśniętego wągra, to miałam problem... ,,Wyrwało'' mi to tego wągra, ale nie do końca, gdyż odstawał od nosa, wypchnięty, brakło mi już plasterków by coś z tym robić. Więc go sobie ,,wyskrobałam'' palcami. I się udało. Niestety, niewielka ilość po tym jednym wrednym wągrze została na nosie do dziś i choć nie rzuca się w oczy to przy dobrym świetle wszystko widać ;) Moje małe utrapienie... Hehe. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. @moca co za przygoda! wiele bym oddała za takiego jednego... ;) małe utrapienie zazwyczaj lepsze od większego, choć i tak brak utrapienia to stan idealny. No ale kto by chciał żyć całkowicie bez takich zmartwień. Ja bym się na pewno okropnie zanudziła! A tak obmyślamy coś, analizujemy ^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy. Staram się odpowiadać na każdy z nich :)